29 listopada 2018
Była Bułgaria czas na Lanzę !

Tam już nie trzeba jechać "robić biznes". Tam trzeba jechać ładować akumulatory. Lanzarote. Jedna z kanaryjskich wysp nieopodal wybrzeży Afryki.

Gdy u nas wieje i pada, tam... też wieje, ale pogoda idealna do wypoczynku. Lanzarote nazywana jest "wyspą wulkanów", ale spokojnie, ostatni wybuch wulkanu odnotowano w 1824 r. Jest za to zwiedzać. Oczywiście, jeśli nie będziecie chcieli tracić czasu na plaży...

Jak się dostać?

Samochodem nie da rady. Samolotem - jak najbardziej. Co prawda większość lotów jest z przesiadkami, trwa nawet kilkanaście godzin i kosztuje po kilka tysięcy złotych, ale przecież są czartery. Dzięki nim można tam dolecieć bezpośrednio z Polski w niecałe pięć godzin za niecałe 500 zł! Można mieszkać w niewielkim hotelu albo w apartamencie albo w domku przy plaży albo u znajomych Polaków, których na Wyspach wbrew pozorom nie brakuje.

Co robić?

Można odpoczywać, np. leżąc na plaży i sącząc drinki... Można też trochę zwiedzać. Co polecam. Rzuca się w oczy skromna ilość zieleni... Może to za sprawą niewielkiej ilości deszczu, ale dzięki temu zwykle trafimy na ładną pogodę. Można wynająć samochód, można jeździć autobusami (za naprawdę niewielkie pieniądze - rzędu kilku złotych!!!), można też wynająć busa z przewodnikiem, który pokaże najciekawsze zakątki wyspy. Można też pieszo zdobyć szczyt jakiegoś wulkanu. Ten wyczyn w Polsce Wam się nigdy nie uda!

La Graciosa


Jeśli chodzi o spacery, to warto zwiedzić malutką wyspę, niedawno włączoną do Kanarów La Graciosę. Od Lanzy dzieli ją wąska cieśnina, niecałe 2 km. Sama wyspa niemal bezludna. Można ją przejść nikogo nie spotykając. Dość powiedzieć, że są tam 2 (słownie: dwa) pensjonaty, 3 (trzy) bary, 3 (trzy) restauracje, kilka sklepów, 1 (jedna) poczta, 1 (jeden) bank i kawiarenka internetowa. Także drzewa można policzyć na palcach, no... kilku rąk... Aha, i jak w Wąchocku wieczorem, próżno szukać tu asfaltu ;-) Generalnie cisza, spokój, jak w raju... Oderwanie od rzeczywistości i cywilizacyjnej pogodnii - całkowite!

Costa Teguise

 



Kolejny przystanek - Costa Teguise. Miejscowość leży niedaleko stolicy Lanzarote. I jest przeciwieństwem La Graciosy. Tzn. też jest piękna, ale już nie tak cicha... Wręcz polecana dla aktywnych, dla tych, którzy lubią dobrą zabawę i dla rodzin z dziećmi - dla których też można znaleźć mnóstwo atrakcji - choćby park wodny Aqua Lanza. A propos naturalnych atrakcji - to polecam niedalekie jezioro Charco de los Clicos, które powstało w kraterze wulkanu. Woda zielona, a zasolenie jeszcze większe niż w Morzu Martwym. Trudno utonąć... Jest też zamek, a w nim muzeum piratów, co szczególnie może się spodobać młodszym towarzyszom wycieczki. Jest też Jardin de Cactus - czyli ogród pełen kaktusów. Mówią, że rośnie ich w nim półtora tysiąca gatunków! Wszechobecny też jest aloes. Ale o tym w innym wpisie...

Pogoda sprzyja nie tylko opalaniu, ale też wszelkim aktywnościom związanym z wiatrem. Od puszczania latawców ;-) przez windsurfing aż do latania na kite'ach. Można też latać po sklepach. W związku z niskimi podatkami ceny wydają się konkurencyjne nawet do Polski. Szczególnie naturalnych kosmetyków, z których wyspa słynie. Ja polecam wam copiątkowy targ we Wiosce Rybaków.

Jutro

Trudno zobaczyć wszystko na raz. Ale też nie o to chodzi w urlopie na Kanarach. Tydzień na Lanzie to za mało. Chciałoby się tu wrócić na dłużej. Może nawet na bardzo długo, jeśli ktoś chce zwolnić (nie tylko "się z pracy"). Bo tu wszystko toczy się wolniej. Zgodnie z ciągle słyszanym... Mańana...

O  B O Ż E

Offowy Blog o Życiu EXcentryka